2017-03-09
autor: Piotr Gawlicki
01-03-2017
Walkę o życie przegrywają
W październiku zająłem się wojną toczoną przez kierownictw PZŁ, stawiając tezę, że w PZŁ idzie walka o zachowanie stanowisk, dochodów gwarantowanych składkami członków i utrzymanie parasola ochronnego od polityków. Ostatnią rzeczą, jaka w tej wojnie interesować ma działaczy z Nowego Światu i wspierających ich działaczy okręgowych są członkowie Związku, bo w tej walce nie chodzi o to, żeby nas ...chronić przed szkodliwymi dla szeregowych myśliwych i kół łowieckich rozwiązaniami legislacyjnymi, czy też w końcu bronić szeroko pojętego interesu środowiska naturalnego naszego kraju.., o czym można było przeczytać w artykule W PZŁ walka o życie. Tylko czyje?.
Powyższy artykuł spowodował w kierownictwie PZŁ ogromne zdenerwowanie. Prezydium NRŁ spotykało się specjalne na jego temat, ale oczywiście nie po to, żeby zmienić cele i metody działania kierownictwa na rzecz ochrony przyszłości szeregowych myśliwych, ale po to, żeby jeszcze bardziej zaostrzyć walkę w obronie swoich pozycji. Taki obrót sytuacji tylko potwierdzał, że to co artykuł wytykał kierownictwu Związku było jego świadomą intencją, a dokonane oceny odpowiadały rzeczywistości. Przypomnę, że wskazywałem na kończące się wsparcie ministra Jana Szyszko dla przewodniczącego dr Lecha Blocha, co powodowało ekstremalne zdenerwowanie tego ostatniego. Ten stan potęgowała ofensywa przewodniczącego OPZZRiOR Sławomira Izdebskiego w rządzie i u prezesa PiS, z publicznym nawoływaniem do delegalizacji PZŁ i wskazaniem z imienia i nazwiska osób z kierownictwa PZŁ uwikłanych w tajną współpracę z aparatem Służby Bezpieczeństwa Polski przed 1989 r. Nie było w tym nic nowego, bo życiorys przewodniczącego Zarządu Głównego PZŁ Lecha Blocha, tajnego współpracownika aparatu bezpieczeństwa PRL noszącego w SB pseudonim "Kazimierz" jest powszechnie znany. Podobnie z drugą osobą atakowaną przez Sławomira Izdebskiego, prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej Andrzeja Gdulę, nadzorującego w latach 80-tych ub. wieku z ramienia partii komunistycznej służby specjale PRL, w tym działanie tajnej sekcji D (dezintegracji i dezinformacji) w IV Departamencie MSW. Od lat ta dwójka wspierana przez prezesem Głównego Sądu Łowieckiego Zygmuntem Jabłońskiego, byłego sędziego sądów powszechnych i również tajnego współpracownika SB w Polsce Ludowej, zajmuje trzy najwyższe stanowiska w PZŁ. Pierwszy jednak raz wydaje się, że decydenci polityczni doszli do wniosku, że te nazwiska zaczęły im przeszkadzać w rozwiązaniu problemu szkód łowieckich i narażają ich na ataki przeciwników polowania.
Kierownictwo PZŁ próbowało się bronić. Sławomirowi Izdebskiemu wytoczono proces o ochronę dóbr osobistych. Jak się szczegółowo wczytać w treść pozwu, to od razu widać, że jest napisany tak, że musi być przegrany. Proszę zajrzeć na przykład na 11 stronę pozwu, która zawiera zarzuty dot. komunistycznej genezy PZŁ. Nie ma tam konkretnych cytatów wypowiedzi Sławomira Izdebskiego naruszających dobra osobiste PZŁ, są tylko odesłania do jego opinii wyrażanych podczas wystąpień publicznych, odwołujących się dokładnie do faktów z historii Związku powołanego dekretem Bolesław Bieruta oraz do prawdziwych życiorysów kierownictwa. To co w tym ma być naruszeniem dóbr PZŁ, jak to czysta prawda? Inną nieudaną akcją jest iluzoryczna ofensywa w dzienniku "Rzeczpospolita", w którym rzecznik prasowy Związku Diana Piotrowska za 15 000 zł., na dwóch stronach tego dziennika doczepionych do dodatku "Komunikaty" w dniu 9 lutego br. opublikowała dodatek promocyjny, w którym umieściła oklepany i nie przekonujący swój tekst w obronie łowiectwa z wykresami mającymi wskazywać na sukcesy PZŁ, który zatytułowała "GOSPODARKA ŁOWIECKA W POLSCE, Nowelizacja ma dać ochronę właścicielom nieruchomości", czyli dokładnie ta sama ściema, którą raczy nas od pewnego czasu mydląc oczy nam myśliwym, że wykonuje znakomitą robotę propagandową. Nie zadziała już też kolejny apel, który np. publikuje Wojciech Plewka z ZO w Opolu, rozsyłany do kół łowieckich niektórych zarządów okręgowych, np. w okręgu warszawskim. Nie przemawiają one do nikogo z decydentów, choćby podpisali je wszyscy członkowie PZŁ. Negatywnego obrazu łowiectwa w społeczeństwie, w jaki wprowadziło myśliwych kierownictwo PZŁ swoja indolencją, zadufaniem i pilnowaniem tylko własnych interesów, na pewno nie odwróci powtarzanie jak mantry, że tylko myśliwi dokarmiają zwierzęta dziko żyjące, co prezentowała w radiu TOK FM Diana Piotrowska w ostatni poniedziałek. Czy nikt w kierownictwie PZŁ nie rozumie, że na taki argument pada zawsze kontrargument, że karmimy żeby zabijać i znowu "ekozieloni" dostają punkty, bo takimi argumentami nie buduje się zrozumienia dla polowania.
Kierownictwo PZŁ musiało w końcu zrozumieć, że strategicznie ich przeciwnicy zdobyli przewagę i zwycięstwo w walce, którą podjęli odsuwa się. Projekt ustawy przygotowany na Nowym Świecie i sygnowany przez ministra Jana Szyszko posypał się w komisji sejmowej i trafił już do kosza, chociaż formalnie jeszcze tam nie leży, ale jest już szlaban w PiS na jego procedowanie. Ministerstwo Środowiska jeszcze udaje, że nic się nie stało, wysyłając do Lecha Blocha pismo, które można przeczytać obok, w którym podsekretarz stanu Andrzej Konieczy, leśnik, kręci o niby prowadzonych pracach sejmowych nad ustawą, odwołując się do jej zapisów, które już wylądowały w koszu i zachęca PZŁ do rozpoczęcia akcji aneksowania obecnych umów dzierżawy obwodów, czyli wbrew obowiązującemu art. 29 ust.2 ustawy Prawo łowieckie. Pismo to zmobilizowało organa PZŁ do działania, koła były telefonicznie wzywane na spotkania z łowczymi okręgowymi, na których wyjaśniano procedurę prowadzącą do podpisania dokumentów pozwalających na istnienie umów dzierżawy po 31 marca br., kiedy dotychczasowe umowy kończą swoja ważność. Bałagan informacyjny i decyzyjny zrobił się niezły, bo łowczowie okręgowi przekazywali kołom sprzeczne ze sobą komunikaty. Jedni mówili, że będą wnosić do starostów i RDLP o podpisywanie nowych umów na 10 lat, a niektórzy, jak np. Marian Wilczewski z ZO PZŁ w Słupsku informowali, że obecne umowy dzierżawy będą aneksowane na 1 rok. Pomysł całkowicie oderwany od rzeczywistości, bo żaden starosta nie narazi się na zarzut prokuratorski złamania prawa i nie będzie aneksował umów, jak ustawa nakazuje mu podpisać nową umowę na lat 10. Również nie wierzę, żeby podporządkowani podsekretarzowi stanu MŚ Andrzejowi Koniecznemu dyrektorzy RDLP chcieli w ten sposób ryzykować. Potwierdziło mi to stanowisko RDLP w Gdańsku, która podpisywać będzie nowe umowy na 10 lat.
Przypomnienie sobie o konieczności podpisywania umów na 6 tygodni przed upływem terminu, w którym koła zostałyby pozbawione prawa do polowania wskazuje, że my szeregowi członkowie Związku i koła łowieckie zupełnie nie obchodą jego kierownictwa. Liczono na wejście w życie ustawy, w której ważność umów przedłużona zostałaby z mocy prawa o rok, a w ciągu tego roku powołane byłyby nowe obwody, wobec których PZŁ wyznaczałby dzierżawców według swojego uznania, z pominięciem prawa do kontynuacji dzierżawy obecnym dzierżawcom, co kierownictwo PZL zagwarantowało sobie w projekcie niby jeszcze procedowanym w Sejmie. Ale to nie koniec zmartwienia Lecha Blocha. Musiało przecież dojść do niego, że Sławomir Izdebski i minister Krzysztof Jurgiel przejęli inicjatywę i minister Jan Szyszko został odsunięty w PiS od spraw łowieckich. Nie mogło też ujść uwadze łowczego krajowego, że doradca Prezydenta RP obiecał organizacjom rolniczym, że Kancelaria Prezydenta zajmie się sprawami ustawy łowieckiej, co oznacza ni mniej ni więcej, że projekt OPZZRiOR staje się podstawą zmian w polskim łowiectwie. Pamiętajmy też, że autor tego projektu złożył w rządzie wniosek o delegalizację PZŁ, a tak wypowiada się o swojej ustawie.
Ten czarny scenariusz dla kierownictwa PZŁ zaczął się realizować o wiele szybciej, niż mogło się wydawać. Już w ubiegłym tygodniu wyznaczeni posłowie PiS spotkali się z przedstawicielami rolników w Sejmie, bez udziału kogokolwiek z PZŁ i rozpoczęli dyskusje nad zmianami do ustawy łowieckiej. Podstawą dyskusji stał się przywołany wyżej projekt Sławomira Izdebskiego, a główne cele stawiane sobie przez zebranych na spotkaniu dają się opisać w dwóch punktach:
- demonopolizacja PZŁ, który stałby się stowarzyszeniem dobrowolnym;
- podporządkowanie łowiectwa strukturze rządowej opartej o Narodową Radę Gospodarki Łowieckiej
Zespół pracuje również w tym tygodniu, a biorąc pod uwagę zbliżający się początek nowego sezonu łowieckiego, nie można wykluczyć, że do końca marca doprowadzi do uchwalenie i podpisania przez Prezydenta RP zupełnie inaczej brzmiącej jak obecnie ustawy łowieckiej. Co w niej będzie oprócz wskazanych wyżej dwóch głównych zmian, można się tylko domyślać. Pewne sygnały dawał kilka dni temu minister Krzysztof Jurgiel, mówiąc, że polskie łowiectwo powinno być podobne do tego w Niemczech, a prezes PiS Jarosław Kaczyński informował, że będzie nowe prawo łowieckie, które uzyska w Sejmie poparcie nie tylko jego partii, bo będzie sprzyjać "przyrodzie i zwierzętom". Nie wiem co się w rezultacie z tych działań urodzi, ale biorąc pod uwagę wszystko co się o zmianach w prawie mówi, nie powinno ono dotknąć specjalnie kół łowieckich, bo przecież w dniu 1 kwietnia ktoś musi gwarantować bieżący odstrzał przede wszystkim dzików, żeby traktory nie musiały zablokować ul. Nowogrodzkiej w Warszawie.
Walczyli o swoje, a nie nasze i przegrywają. Byli oporni jakimkolwiek zmianom, które należało wprowadzić po 1989 r., żeby zdemokratyzować Związek i oderwać go od jego komunistycznej przeszłości, ale nic w tej sprawie nie zrobili. Czy przegrane kierownictwo PZŁ odejdzie do niechlubnej historią pokaże najbliższy czas. Czy pociągnie za sobą na dno koła łowieckie i naszą myśliwską pasję tego nie wiem, ale mam nadzieje, że tak się nie stanie.
2015-10-17
STANOWISKO PZŁ DOTYCZĄCE RAPORTU NIK "PROWADZENIE GOSPODARKI ŁOWIECKIEJ"...
2015-06-24
Prawo łowieckie. Sejmowa komisja poparła projekt nowelizacji ustawy
Posłowie sejmowej komisji środowiska przyjęli w środę sprawozdanie podkomisji ws. projektu nowelizacji prawa łowieckiego. Nowe prawo zakłada m.in. konsultacje z prywatnymi właścicielami gruntów w sprawie tworzenia obwodów łowieckich i urządzania polowań.
Jak tłumaczył poseł-sprawozdawca Marek Gos z PSL, komisja ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa omawiała wspólnie dwa projekty nowelizacji - poselski i rządowy - po tym, jak projekt poselski nie uzyskał aprobaty rządu i czekał na ten autorstwa resortu środowiska.
Oba stanowiły odpowiedź na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z lipca 2014 r., w którym uznano, że obecne Prawo łowieckie w niewystarczający sposób uwzględnia prawa właścicieli nieruchomości przy tworzeniu obwodów łowieckich. Podjęto decyzję, że projekt rządowy będzie wiodący.
Teraz projekt Prawa łowieckiego trafi do drugiego czytania w Sejmie. Posłowie i przedstawiciele rządu mówią jednak, że z powodu dużej liczby wątpliwości i propozycji poprawek wróci on do komisji.
Obecny na posiedzeniu wiceszef resortu środowiska Piotr Otawski nie zgodził się z zastrzeżeniami podkomisji co do zgodności z konstytucją zapisów dotyczących m.in. równej ochrony prawa własności, prawa do sądu, czy ustanowienia zakazu polowań z powodu przekonań religijnych lub światopoglądowych. - Te przepisy, zanim stały się treścią przedłożenia rządowego, były szeroko konsultowane z konstytucjonalistami. Tego typu rozwiązania w polskim prawodawstwie istnieją w odniesieniu do obowiązku chociażby tzw. służby zastępczej - mówił wiceminister.
W posiedzeniu komisji środowiska wzięła udział wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka. Swoją obecność tłumaczyła zaangażowaniem w ochronę praw zwierząt. Jak mówiła, podjęła decyzję o zgłoszeniu poprawek do projektowanej nowelizacji. Domagała się m.in. zakazu udziału dzieci w polowaniach, zwiększenia minimalnej odległości obszarów łowieckich od siedzib ludzkich ze 100 do 500 metrów, ograniczenia dokarmiania zwierząt przez myśliwych, wycofania ołowianej amunicji myśliwskiej oraz zakazu szkolenia psów myśliwskich na żywych zwierzętach.
Emocje posłów opozycji wzbudziło niedawne odwołanie Tomasza Kuleszy z PO z funkcji przewodniczącego podkomisji zajmującej się projektami nowelizacji Prawa łowieckiego. W efekcie posłowie opowiedzieli się za bezzwłocznym przyjęciem sprawozdania bez omawiania szczegółów i poprawek.
Poseł Jan Szyszko z PiS uznał, iż toczy się spór o model polskiego łowiectwa, tymczasem polskie prawo w tym zakresie jest "wzorem dla jednoczącej się Europy". Odwołanie przewodniczącego Kuleszy w trakcie prac nad projektem nowelizacji uznał za "skandal".
Krytycznie o pracach podkomisji wypowiadał się poseł Paweł Suski z PO. Jego zdaniem podkomisja pracowała pod dyktando Polskiego Związku Łowieckiego (PZŁ) i przyjmowała wszystkie proponowane przezeń wnioski i poprawki.
Za przyjęciem sprawozdania podkomisji opowiedziało się ostatecznie 12 z 20 obecnych posłów, 7 było przeciw, 1 się wstrzymał.
- Przyjęliśmy w ciemno sprawozdanie - skomentował przewodniczący komisji Stanisław Żelichowski z PSL. - Są uwagi biura legislacyjnego, są poprawki, są różne propozycje do różnych artykułów i to zostawiamy na boku, nie rozpatrujemy w tym stanie rzeczy - wskazał.
Zgodnie z obecnym prawem właściciele nieruchomości nie muszą być pytani o zgodę przy włączaniu ich nieruchomości do obwodu łowieckiego. Problemem jest też często brak konsultacji z właścicielami podczas prowadzenia polowań, np. niedostateczna informacja o czasie rozpoczęcia łowów czy sposobu ich prowadzenia. Dotyczy to potencjalnie uciążliwych dla właścicieli nieruchomości polowań zbiorowych.
Projekt nowelizacji ma umożliwić właścicielom gruntów udział w konsultacjach oraz składanie sprzeciwów przy wyznaczaniu obwodu łowieckiego i w trakcie stanowienia uchwały w tej sprawie, jak i po jej wejściu w życie. Właściciele i użytkownicy wieczyści nieruchomości będą mogli też wystąpić z wnioskiem o ustanowienie zakazu wykonywania polowania na swojej nieruchomości ze względu na swe przekonania religijne lub wyznawane zasady moralne.
Nowela ma zwiększać nadzór ministra środowiska nad PZŁ m.in. w zakresie wykonywania planów łowieckich. Według rządu ma to np. pozwolić na skuteczniejszą redukcję nadmiernej populacji dzika w Polsce. Zdaniem posłów minister nie powinien jednak zatwierdzać statutu niezależnej organizacji, jaką jest PZŁ.
Koła łowieckie będą zobowiązane do składania ministrowi corocznych sprawozdań z wykonywania zadań określonych w ustawie. Minister będzie mógł też przeprowadzić kontrolę w PZŁ. W przypadku niezrealizowania przez dzierżawcę obwodu łowieckiego rocznego planu na poziomie co najmniej 80 proc. minimalnej liczby zwierzyny do pozyskania w ciągu trzech lat, minister będzie mógł wypowiedzieć umowę dzierżawy.
Nowe przepisy mają też przyczynić się do szybszego szacowania szkód spowodowanych przez zwierzynę i sprawniejszej wypłaty odszkodowań łowieckich. Wysokość odszkodowania dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego będzie uzgadniał z właścicielem albo użytkownikiem wieczystym w ciągu 3 miesięcy od daty otrzymania żądania zapłaty. Jeśli nie dojdą do porozumienia, to właściciel lub użytkownik będzie mógł skierować do sądu sprawę o ustalenie odszkodowania.
(żródło: money.pl)
___________________________________________________________________
2015-06-14
Zarząd Okręgowy PZŁ Katowice
Przewodniczący, łowczy okręgowy
Pan Jerzy Żagiell
ul. Zwycięstwa 2
41-103 Siemianowice Śląskie
Szanowny Panie przewodniczący!
W lokalnym wydaniu Gazety Wyborczej z 9 czerwca bieżącego roku cytowana jest Pańska wypowiedź w artykule „Polowania źle wpływają na dzieci. Naukowcy przestrzegają:
Jerzy Żagiell, przewodniczący zarządu okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Katowicach, przyznaje, że trzeba wyjść naprzeciwko nowym realiom. - Rzeczywiście w tradycji łowieckiej zawsze było tak, że dzieci trzeba było wychować na swoich następców. Choć ja mojej córki nigdy nie zabierałem na polowanie, bo sobie tego nie życzyła. Czasy się zmieniły, nie mamy nic przeciwko temu, żeby z tej tradycji zrezygnować. Podobnie jak z używania ołowianej amunicji. Nie mamy przecież nic wspólnego z fabrykami, które ją produkują - mówi Żagiell.
Nie wiemy kogo ma Pan na myśli wypowiadając się, iż „nie mamy nic przeciwko temu“ w odniesieniu do zakazu udziału dzieci w polowaniach i forsowanego w obecnej formie zakazu użycia amunicji ołowianej. Nie wiemy w czyim imieniu się Pan wypowiada. Wiemy, że na pewno nie w naszym. Szeregowych członków PZŁ. My mamy mianowicie bardzo dużo przeciw kampanii mającej na celu wprowadzenie zakazu pobytu nieletnich w przestrzeni zwanej polowaniem. Mamy bardzo dużo przeciw irracjonalnej, pseudonaukowej argumentacji, która jest używana przez inicjatorów tej kampanii i przeciw ewidentnemu nadużyciu uniwersalnej wartości, którą jest dobro dzieci, przez garstkę manipulatorów popartych „autorytetami“.
Nie zgadzamy się z tym zakazem, stawiającym łowiectwo w jednym rzędzie z pedofilią i posłusznie - zgodnie z opinią oderwanego od rzeczywistości marginesu - inklinującym absolutną amoralność tej formy użytkowania przyrody.
Nie zgadzamy się na wprowadzenie w Polsce, jako jedynym kraju na świecie tego rodzaju regulacji, odbierającej wyłącznie myśliwym PRAWO do wychowania własnych dzieci. Ona nigdy nie uzyska naszej akceptacji. Jeśli Pan, jako przewodniczący Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego taką zgodę i akceptację wyraża „nie mając nic przeciwko temu“, to prosimy o unikanie w przyszłości słowa MY. Proszę się wypowiadać we WŁASNYM i WŁASNEJ CÓRKI imieniu. Pańska funkcja absolutnie nie upoważnia Pana do formułowania takiej opinii w naszym i wielu innych Kolegów imieniu.
Mamy też wiele przeciw bezrefleksyjnej ucieczce przed amunicją ołowianą, po wielu zmarnowanych bezczynnie latach, gdy był czas na zainicjowanie racjonalnych, alternatywnych rozwiązań. Nie dlatego, że mamy coś do czynienia z fabrykami, które ją produkują, lecz dlatego, że WIEMY, iż bezmyślny, paniczny pęd stada ubranych na zielono baranów wystraszonych naraz trującym ołowiem w amunicji prowadzi do problemów natury etycznej i ekologicznej. O identycznym wymiarze jak ołów w środowisku. I również z tego względu prosimy Pana przewodniczącego o wypowiadanie się we własnym imieniu.
Kilka dni po Pańskiej wypowiedzi dla Gazety Wyborczej ukazał się w Rzeczypospolitej artykuł pana Witolda Daniłowicza, dotyczący obecności dzieci na polowaniu, którego myśl przewodnią autor zawarł w zdaniu:
Dzieci należy uczyć polować. Po to, abyśmy mieli normalne, zdrowe i silne pokolenia młodzieży, które wyrosną na świadomych obywateli.
Pan, Panie przewodniczący tak samo publicznie, w odniesieniu do tej samej kwestii deklaruje w innym tytule prasowym:
Czasy się zmieniły, nie mamy nic przeciwko temu, żeby z tej tradycji zrezygnować.
Czy to jest wspólny język? Czyżby nie chodziło o ten sam temat ?
Nie o to samo łowiectwo i nie o tych samych myśliwych?
Świadomie zdecydowaliśmy się zwrócić do Pana publicznie, tak samo jak Pan z pozycji pełnionej przez siebie funkcji, publicznie formułuje opinie sugerujące mediom i ich odbiorcom, iż są one naszymi. Bylibyśmy, tak jak wiele naszych Koleżanek i Kolegów - również z Pańskiego okręgu - bardzo wdzięczni za tak samo publiczne kilka słów komentarza do poruszonych powyżej kwestii.
Doskonale rozumiemy złożoność tematyki i tak samo złożone aktualne medialne klimaty. Bylibyśmy jednak bardzo zobowiązani za jednoznaczne określenie czy reprezentowane przez Pana poglądy są Pańskimi osobistymi poglądami na obecność dzieci na polowaniu, czy też odzwierciedlają stanowisko Zarządu Okręgowego w Katowicach bądź stanowisko obecnego kierownictwa Polskiego Związku Łowieckiego w tej kwestii. Pańska odpowiedź do dnia 23 czerwca, kiedy odbędzie się następne posiedzenie sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, debatującej nad zmianami w prawie, pozwoli być może wyjaśnić nam oraz innym Koleżankom i Kolegom wiele rzeczy w powyższym kontekście. W interesie łowiectwa, PZŁ, rodziców i dzieci oraz ich wychowania zgodnie z otaczającymi nas realiami – ekologicznymi i społecznymi.
Z góry serdecznie dziękując za kilka słów komentarza, w imieniu kolektywu autorskiego blogu bucewzielonych.blogspot.com,
Wojciech Bołoz
(Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.)
Darz Bór!
Do wiadomości:
1) ZG PZŁ Warszawa,
2) Redakcja Łowca Polskiego,
3) Redakcja Magazynu Sezon,
4) Redakcja Gazety Wyborczej,
5) Pan Witold Daniłowicz.
Autor: Wojciechus & Daniel A.K. o 14:54
(źródło :http://bucewzielonych.blogspot.com/)
***********************************************************************
2015-06-12
W Sejmie kończą się prace nad nowelizacją ustawy Prawo łowieckie. Organizacje pozarządowe domagają się odrzucenia w całości poselskich poprawek, uznając je za niezgodne z konstytucją i ustawą o ochronie zwierząt. Domagają się również zniesienia zgody na udział dzieci w polowaniach i tresurę psów myśliwskich na dzikich zwierzętach, a także zwiększenia strefy bezpiecznego strzelania. Propozycje te zostały jednak odrzucone przez posłów.
Zmiany w Prawie łowieckim obowiązującym od 1995 roku wymusił wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który w 2014 roku uznał, że część przepisów jest niezgodna z konstytucją. Trybunał podkreślił, że ustawa w niewystarczającym stopniu uwzględnia prawa właścicieli nieruchomości przy tworzeniu obwodów łowieckich. We wrześniu 2014 r. wpłynął do Sejmu poselski projekt nowelizacji. Organizacje społeczne, m.in. Państwowa Rada Ochrony Przyrody, UNICEF i organizacje broniące praw zwierząt, wniosły swoje propozycje zmian w ustawie, które zostały odrzucone przez podkomisję nadzwyczajną w sprawie nowelizacji Prawa łowieckiego.
- Stworzono projekt, który wprowadza nowe przepisy, ale była również szansa, żeby w tym projekcie wprowadzić lepsze regulacje. W podkomisji na siedmiu posłów sześciu to byli aktywni myśliwi i oni wszelkie postulaty strony społecznej odrzucili. Ustawa została tak sformułowana, że właściwie wszystkie przepisy, które myśliwi chcieli przeforsować w końcowym projekcie, są właściwie bez zmian - mówi agencji informacyjnej Newseria Anna Gdula, prezes Fundacji na rzecz Prawnej Ochrony Zwierząt i Kontroli Obywatelskiej Lex Nova.
Strona społeczna chciała m.in. zwiększenia strefy bezpiecznego strzelania ze 100 m od zabudowań do 500 m, ponieważ zasięg broni palnej - także wiatrówki - wynosi nawet 400 m. Organizacje pozarządowe sprzeciwiają się zgodzie na udział dzieci w polowaniach. Z danych Fundacji na rzecz Prawnej Ochrony Zwierząt i Kontroli Obywatelskiej Lex Nova wynika, że rocznie w polowaniach uczestniczy kilkadziesiąt dzieci. Zdaniem ekspertów są one narażone na niebezpieczeństwo zarówno fizyczne, jak i emocjonalne. Organizacje pozarządowe domagają się także zakazu tresowania psów myśliwskich na dzikich zwierzętach.
- Ten proceder, niestety, w projekcie ustawy ciągle jest dozwolony, np. zawody norowania, które polegają na tym, że wpuszcza się zwierzę do specjalnego kanału i ono jest straszone przez psy, które uczą się polować. To wygląda podobnie jak zachowania, które są penalizowane przez ustawę o ochronie zwierząt - ona mówi wyraźnie, że zabrania się złośliwego straszenia i płoszenia zwierząt - mówi Anna Gdula.
W projekcie społecznym znalazła się także propozycja wycofania ołowianej amunicji. Według Fundacji na rzecz Prawnej Ochrony Zwierząt i Kontroli Obywatelskiej Lex Nova co roku w Polsce wystrzeliwuje się do środowiska ok. 540 ton takiej amunicji. Ołów zagraża zdrowiu ludzi, którzy spożywają mięso zabitych w ten sposób zwierząt - uszkadza wątrobę, nerki, układ krwiotwórczy, powoduje bezpłodność i zaburzenia neurologiczne. W wielu krajach Unii Europejskiej ołowiana amunicja jest wycofywana z obiegu. Autorzy projektu społecznego uważają ponadto, że ustawa nadal pozwalać będzie na polowanie na prywatnych nieruchomościach.
- Przepisy odnośnie strzelania na nieruchomościach prywatnych zostały teraz sformułowane w taki sposób, że zasadniczo obywatel nie ma możliwości, żeby się temu sprzeciwić. Jeżeli by chciał, to musiałby tego dochodzić na drodze sądowej, czyli w sądzie musiałby udowodnić, że jego światopogląd albo poglądy religijne nie pozwalają na to. To jest sprzeczne z konstytucją, która wyraźnie mówi, że instytucje publiczne nie mogą żądać od obywatela ujawnienia swojego wyznania czy światopoglądu - mówi Anna Gdula.
Organizacje pozarządowe apelują do członków Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa o odrzucenie w całości projektu nowelizacji ustawy Prawo łowieckie jako sprzecznego z konstytucją, obowiązującą obecnie ustawą o ochronie zwierząt i prawem europejskim.
(źródło: Money.pl)
**********************************************************************
polecam ciekawe strony : http://bucewzielonych.blogspot.com/